wtorek, 15 października 2013

Prolog

Leżała na łóżku zwinięta w kłębek. Znowu pokłóciła się z rodzicami. Nienawidzi ich z całego serca. Nie chce dłużej mieszkać z nimi pod jednym dachem, ale z drugiej strony nie ma gdzie iść bo poza rodzicami nie ma nikogo. Aczkolwiek od dłuższego czasu po głowie chodzi jej jedna myśl "Uciec stąd, uciec jak najdalej. I nigdy przenigdy nie wracać". Nie miała już sił by codziennie użerać się z rodzicami, kłócić się, wyzywać nawzajem, przeklinać, a nawet coraz częściej dochodziło do rękoczynów, tak jej rodzice zaczęli ją bić. Nie wie jak długo tak leżała, godzinę może dwie. W końcu wstała z łóżka podeszła do szafy i do torby spakowała kilka par bluzek, spodni, bluz, sweterków, bieliznę, dwie kurtki i buty. Z łazienki wzięła całą swoją kosmetyczkę i również spakowała do torby. Z biurka do plecaka spakowała, laptopa z ładowarką, telefon i również ładowarkę do niego oraz słuchawki, z szuflady w szafce nocnej wyciągnęła szkatułkę zdjęła kluczyk który zawsze miała wisieć na szyi i otworzyła ją. Spojrzała do środka i wyciągnęła jej zawartość, były w niej pieniądze jakie dostawała od rodziców, czy znalazła, albo wygrała zakład ze znajomymi. Przeliczyła było tam dokładnie 5 tysięcy. Wsadziła pieniądze z powrotem do szkatułki zakluczyła ją i wrzuciła do torby zamykając ją a kluczyk z powrotem zawiesiła sobie na szyi. Z plecakiem założonym na plecach i torbą przewieszoną przez ramię po cichu wyszła z pokoju na hol, i po schodach zeszła na dół. Tak jak się spodziewała rodzice już byli dawno w swojej sypialni w końcu było 15 minut po północy a o 5 muszą wstać do pracy. Weszła do salonu, podeszła do biblioteczki, zza kilku książek wyciągnęła dużą szkatułkę a kluczyk do niej wzięła z spod szafki gdzie jej mama zawsze go chowała. W szkatułce pewnie jak się domyślacie były pieniądze, ale było ich o wiele, wiele więcej niż w jej. Ze szkatułki wyciągnęła 40 tysięcy, czyli ponad połowę jej zawartości. Zakluczyła ją, klucz odłożyła na miejsce, a szkatułkę schowała z powrotem za książkami. Wzięła do ręki kartkę i długopis i napisała na niej kilka zdań.

"Mamo, tato ... przepraszam, ja odchodzę. Nie szukajcie mnie, bo i tak nie znajdziecie. Nie chcę żebyście mnie szukali. Nie chcę należeć dłużej do tej rodziny ... do waszej rodziny. Ja tak dłużej nie wytrzymam. Odchodzę, Nie szukajcie Mnie. Wasza była córka.
PS. Tak piszę była, bo ja już nie mam rodziców."

Karteczkę zostawiła na stole. I szybko i bezszelestnie wyszła z domu, nawet go nie zakluczając.
Udała się na lotnisko tam po prosiła o bilet na najbliższy, najszybszy obojętnie jaki samolot. Jak się okazało dostała ostatni bilet do Anglii do Londynu o 1:10 więc szybko pobiegła w stronę odprawy bo miała niecałe 3 minuty. Wszystko odbyło się szybko i kilka minut później już siedziała w samolocie czekając na strat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz