środa, 16 października 2013

Rozdział 2


*Oczami Asi*

Po co ja się zatrzymałam, jestem aż na tyle głupia by tak nagle stanąć przed piątką obcych mi chłopaków?
-Macie papierosa i ogień? - Zapytałam szybko w duszy dziękując sobie że jestem tak bystra i na szybko potrafię coś wymyślić. A że palę i to już od dawna to jeszcze szybciej znalazłam wymówkę z nagłego zatrzymania się przed nimi.
-Jasne. - Powiedział brunet o ciemnej karnacji i  już po chwili wyciągał w moją stronę rękę z paczką papierosów. Niepewnie ale zdecydowanie podeszłam bliżej i wzięłam jedną fajkę i czekając aż chłopak poda mi zapalniczkę stałam w miejscu. Nie powiem zdziwiłam się gdy chłopak przybliżał zapaloną zapalniczkę w moją stronę. Ale pozwoliłam mu odpalić mi papierosa.
-Dzięki. - powiedziałam i szybko i zwinnie ich wyminęłam i zaczęłam odchodzić.
-Nie ma za co. - Usłyszałam za sobą, ale już się nie odwróciłam ani nic nie zrobiłam.

Zaciągając się dymem próbowałam rozmyślić plan. Plan mojego życia. Mojego nowego życia, które zaczynam tu w Londynie właśnie teraz.

 Wchodząc do hotelu podeszłam do recepcji.
-Dzień dobry.
-Dzień dobry. W czym mogę pani pomóc? - zapytała mnie recepcjonistka.
-Gdzie mogę znaleźć właściciela hotelu?
-Ma pani wyjątkowe szczęście nie dawno przyszedł do nas, a naprawdę bardzo rzadko tu przychodzi. Powinien być w pokoju 015 tym korytarzem, w lewo i do końca. - powiedziała wskazując ręką korytarz .
-Dziękuję. - Powiedziałam uśmiechając się i szybko poszłam wskazanym mi korytarzem.
Pokój 015 zatrzymałam się i zapukałam do drzwi.
-Wejść. - Usłyszałam donośny głos mężczyzny za drzwiami. Powoli otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Na środku pomieszczenia stał duży owalny stół, wokół którego były rozstawione krzesła. Wokół trzech ścian rozstawione były różne szafki. A pod czwartą ścianą obok drzwi znajdowało się małe biurko przy którym siedział właściciel.
-Dzień dobry. - Przywitałam się.
-Dzień dobry. Z czym pani do mnie przychodzi?
-Mam pytanie czy nie szuka pan może kogoś do pracy? Sprzątaczka, pokojówka, recepcjonistka?
-Niestety nie. Przykro mi, ale nie mogę pani pomóc. - Powiedział. A ja pożegnałam się i wyszłam.

No cóż ... mówi się trudno. Ech ... Próbowałam. Ale jak zwykle nie wyszło.

Wróciła do pokoju. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w jeansowe szorty i i luźną koszulkę na ramiączkach, założyłam także czarne szpilki. Na nowo zrobiłam makijaż. Była godzina 20 więc wzięłam torebkę i wyszłam z hotelu. Udałam się do klubu miałam ochotę się wyszaleć. Facet na bramce bez żadnych problemów wpuścił mnie do środka. Od razu udałam się do baru i zamówiłam drinka. Potem kolejnego, i jeszcze jednego. W końcu po piątym drinku poszłam na parkiet. Zaczęłam tańczyć, seksownie i uwodzicielsko ruszać biodrami, wyginać się na wszystkie możliwe sposoby. Po jakiś dwóch godzinach tańczenia usiadłam na moim poprzednim miejscu przy barze i zamawiając kolejne drinki flirtowałam to z barmanem, a to z innymi chłopakami którzy podchodzili do baru by coś zamówić. Po godzince siedzenia, picia i flirtowania ruszyłam znowu na parkiet. Całkowicie pochłonięta tańcem, oraz odurzona procentami które buzowały mi we krwi, co chwilę chodziłam po kolejne drinki. Tańcząc i pijąc jednocześnie bawiłam się świetnie. Co chwilkę byłam w objęciach innego mężczyzny. Ta chwila się liczy, właśnie ta. Teraz, jestem tu i nie ma nikogo kto mógłby mi coś powiedzieć o moim zachowaniu i tak dalej. Ten czas w klubie daje mi zapomnieć o wszystkim co mi się przytrafiło. Ten dzień w klubie miał być pieczęcią a zarazem wrotami do nowego życia. Nic się teraz nie liczyło. Chcę się upić. W końcu coś mi się od życia należy. Z myślą że w każdej chwili mogę zostać wyrzucona z klubu tańczyłam i bawiłam się chłopcami jak zabawkami. Tylko to pozwalało mi na chwilę zapomnienia i urwania się od przytłaczającej rzeczywistości. Tylko w takich chwilach czułam że regeneruję siły, że mogę wszystko a nawet więcej. Po mimo tego że wszystkie, no prawie wszystkie takie moje wypady by wypić, a wypić by zapomnieć, a zapomnieć by czuć się lepiej kończyły się urwaniem filmu i połowy wydarzeń nie pamiętałam. Ale to nawet dobrze, chyba dobrze bo nie chciała bym pamiętać tego jak mi odpierdalało. Już nie raz spotkałam się z tym że koleś na bramce nie chciał mnie wpuścić do klubu mówiąc że ostatnio bardzo narozrabiałam i nie mam tam wstępu.

-Ughh - Obudziłam się ze strasznym bólem głowy i wielkim kacem. Rozejrzałam się dookoła miejsca w którym się znajdowałam leżałam na obcym mi dużym dwuosobowym łóżku w obcym mi pokoju. Jego ściany były pomalowane na błękitno. Po obu stronach łóżka były dwie takie same szafki nocne, a kawałek dalej stała komoda i dwuczęściowa meblościanka pasująca do pozostałych mebli.
-Gdzie ja jestem? Jak ja się tu znalazłam? - Zastanawiałam się na głos.
Wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju jak mi się wydawało do łazienki, lecz niestety nie była to łazienka, a garderoba w dodatku ogromna ale pusta. Otworzyłam następne drzwi i tam znalazłam łazienkę. Była duża i przestronna. Pod jedną ścianą stała wanna i pralka oraz suszarka. Na przeciwnej stronie była umywalka z dużym lustrem wiszącym nad nią oraz szafki.Kawałek dalej w rogu była toaleta. Tak jak się rozejrzałam to były trzy drzwi do łazienki dwoje z nich były zamknięte a trzecimi weszłam..Spojrzałam w lustro i stwierdziłam że nie wyglądam najgorzej. Umyłam twarz i wchodząc z powrotem do pokoju wyszłam przez ostatnie drzwi w tym pomieszczenie na hol. Tu ściany były zielone i wręcz promieniały radością na co od razu się uśmiechnęłam. Skierowałam się w stronę schodów. Zeszłam na dół i szłam w stronę głosów, które jak się później okazało należą do owej tajemniczej piątki która w tej chwili siedziała w kuchni przy śniadaniu. Jak tylko weszłam do pomieszczenia wszyscy ucichli. Nie wiedziałam co mam zrobić. Po raz pierwszy w życiu naprawdę nie wiedziałam jak się zachować co zrobić, co powiedzieć. Nie minęła chwila o chłopak z burzą loków na głowie odezwał się.
-Znaleźliśmy Cię w jednym z klubów kompletnie pijaną i awanturowałaś się z ludźmi, nikt nie mógł Cię odciągnąć ani nic zrobić do chwili w  której my przyszliśmy. Wtedy facet za barem powiedział żebyśmy zabrali stąd swoją zapijaczoną przyjaciółeczkę, mówiąc to wskazał na Ciebie. Więc wzięliśmy Ciebie do nas. Mam nadzieję że nie masz na tego za złe? - Lokaty powiedział to szybko i na jednym wydechu. Zadziwiając mnie tym jak dużo słów wypowiedział w tak szybkim czasie i w dodatku bardzo wyraźnie.
-hahaha. Jak zawsze zresztą. Często prawie że zawsze tak się kończą moje samotne wypady do klubu. A i dzięki że się mną ... zajęliście? Gdyby nie wy pewnie skończyłabym na komisariacie lub gdzieś pod mostem lub w jeszcze jakimś innym dziwnym miejscu. hahaha I nie, oczywiście nie mam wam za złe tego. - Powiedziałam lekko się uśmiechając
-A tak w ogóle jestem Harry. - Lokowaty wyciągnął w moją stronę rękę, którą od razu uścisnęłam.
-Ja jestem Zayn. - Powiedział chłopak który poprzedniego dnia poczęstował mnie fajką.
-Ja jestem Niall. - Powiedział chłopak o blond włosach i niebieskich oczach zawzięcie jedząc swoją kanapkę. Widząc go zaśmiałam się lekko z jego zachowania.
-On tak zawsze. - Powiedział chłopak o brązowych włosach i niebieskich oczach. Wyciągając do mnie rękę dodał - Jestem Louis.
-A ja jestem Liam - Powiedział ostatni chłopak z całej piątki.
-Miło mi was poznać. Jestem Katherina. - Powiedziałam. Tak w tej chwili wiedziałam że należy zarwać ze swoim pierwszym imieniem i przedstawiłam się drugim, tyle że po angielsku. Moje drugie imię to Kasia, w pełnym brzmieniu Katarzyna czyli Katherina.
-Głodna? - spytał mnie błękitnooki z brązową czupryną.
-Oczywiście i  to strasznie mocno. - Odpowiedziałam. A chłopaki lekko się zaśmiali. Widząc moją skołowaną minę
odezwał się Louis.
-W tej chwili mówisz jak Niall. Z niego jest straszny głodomor.
-hahaha To tak jak ja. - Zaśmiałam się cicho i spojrzałam po wszystkich. I już widziałam że Niall będzie się ze mną bił o jedzenie. Już widzę tą rywalizację. Chłopcy tylko się uśmiechnęli rozumiejąc to samo co ja. Tylko biedny Niall się zasmucił.
-To będę musiał się z nią moim jedzeniem podzielić?? Moimi kanapkami?? - Zdziwił się blondyn.
- Nie twoimi, tylko naszymi. - Poprawił go o ile dobrze pamiętam Liam. - I tak podzielimy się z nią jedzeniem Niall. Przecież starczy dla wszystkich, a nawet jeszcze więcej osób by się tu najadło. Przecież dobrze wiesz że przez Ciebie musimy mieć duże zapasy żeby co godzinę do sklepu nie chodzić.
-hahahaha - Zdziwiło mnie to nie powiem, i zaśmiałam się głośno. Cała piątka od razu na mnie spojrzałam więc powiedziałam. - Też zawsze robię duże zapasy żeby co chwile do sklepu nie chodzić. Wszyscy prócz Liama udaliśmy się do salonu, a ten zaczął przyrządzać kanapki dla wszystkich.

2 komentarze: